Kazimierz Piechowski – brawurowy uciekinier z Auschwitz

Marcin Sajniak

Niełatwo było uciec z największego niemieckiego, hitlerowskiego obozu zagłady w Auschwitz. Jednak byli śmiałkowie, którzy próbowali to zrobić. Na około 700 prób zbiec udało się jedynie około 300 osobom. Na tych, którzy podjęli nieudaną próbę czekała straszna i okrutna śmierć. Złapanych na gorącym uczynku karano indywidualnie, często przez wymyślne tortury takie jak przebijanie ostro zakończoną deską lub śmierć głodową w ciemnej piwnicy. Karano także zbiorowo wykonując masowe egzekucje. Z tym większym uznaniem należy przyjrzeć się historii Kazimierz Piechowskiego, który nie tylko zapewnił sobie wolność, ale także bezpieczeństwo swoim niedawnych współwięźniom.

Autor najbardziej bezczelnej ucieczki z obozu Auschwitz tak przechytrzył strażników obozu, że nie potrafili oni później pociągnąć więźniów do odpowiedzialności zbiorowej.Kazimierz Piechowski, źródło: Nasz Dziennik

Więzień numer 918

Do obozu w Oświęcimiu Kazimierz Piechowski trafił ponieważ podczas Kampanii wrześniowej działał jako harcerz. Po kapitulacji w wojnie obronnej 1939 roku miał plan żeby przedostać się najpierw na Węgry, a później do Francji, jednak został złapany i osadzony w obozie wraz z innymi harcerzami. Był więźniem o numerze 918. W obozie wykonywał prace w komandach zajmujących się między innymi usuwaniem zwłok zabitych w egzekucjach więźniów, była to praca ciężka i wyniszczająca fizycznie oraz psychicznie, wykonywana na powietrzu w ciężkich warunkach, w zimie na mrozie, w lecie w skwarze.

Piechowski coraz bardziej podupadał na duchu i zdrowiu i zapewne gdyby los nie przyszedł mu z pomocą umarłby z wycieńczenia, ale któregoś dnia został przeniesiony do komanda pracującego pod dachem. Pracował w magazynach zaopatrujących oddziały SS. Magazyn był po za obozem głównym po drugiej stronie ulicy. Praca ta zwiększała szanse na przeżycie, przetrwanie tych najcięższych chwil. Nowe perspektywy okazały się jednak jeszcze bardziej obiecujące. Wraz ze swoim przyjacielem Ukraińcem Gienkiem Benderą zaczął planować ucieczkę. To Bendera zaraził go tym pomysłem. Pracował w warsztacie samochodowym i z tego względu mógł zapewnić samochód potrzebny do ucieczki.

Plan doskonały

Od tego momentu Piechowski każdą wolną chwilę przeznaczał na planowaniu i zastanawianiu się czy ucieczka jest możliwa. Oprócz transportu konieczny był oczywiście także ubiór. Szczęśliwym trafem przyszły uciekinier natrafił na pomieszczenie w, którym składowano mundury SS. Przyjaciele obmyślili również drogę którą dostaną się do budynku. Mianowicie przez właz bunkra w, którym składowano koks. Prawie wszystkie zagadki zostały rozwikłane, pozostał tylko jeszcze jeden, ale najbardziej moralnie dotkliwy problem. Za każdą ucieczkę z bloku lub z miejsca przymusowej pracy strażnicy rozstrzeliwali 10 osób.Kazimierz Piechowski, źródło: Nasz Dziennik

Pewnej nocy przy rozmyślaniu jak pokonać ostatnią przeszkodę w planowaniu ucieczki Kazimierz wpadł na genialny pomysł. Obmyślił, że wyjdą za bramę z napisem “Arbeit macht frei” jako fałszywe, nieistniejącym komando, dzięki temu nie zostaną zabici, ani więźniowie z bloku więziennego, ani z komanda w, którym pracowali uciekinierzy. Najmniejsze komando jakie przechodziło przez bramę główną mogło liczyć cztery osoby. Znaczyło to, że do planu trzeba dokooptować jeszcze dwóch zaufanych więźniów. Udało im się zwerbować księdza Józefa Lemparta, który pracował razem z Benderą.

Piechowski namówił Staszka Jastera, także harcerza. Czwórka z fałszywego komanda została skompletowana. Jedynym dniem w jaki można był uciec była sobota, dlatego, że w ten dzień pracowano do godziny 12.00 i komando wracało do obozu, a esesmani do swoich domów.

20 czerwca 1942 r. - dzień ucieczki

Nastało południe, fałszywe komando zbiera się do wydostania się z obozu wewnętrznego, przez bramę z osławionym napisem “Praca czyni wolnym” O ironio, dzisiaj to polscy więźniowie mieli zakpić sobie z niemieckich zbrodniarzy i wyjść dzięki udawanej pracy. Jeszcze ostania odprawa na strychu bloku będącego w budowie. Sprawdzenie czy wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, krótka modlitwa, słowa otuchy, że ?na pewno się uda? i ruszają. Ciągnąc duży ręczny wózek gramolili się w stronę bramy głównej. Każde komando jest w księdze, którą dysponują strażnicy na bramy, z tego względu istniało niebezpieczeństwo, że te fałszywe zostanie zdemaskowane już przy próbie wyjścia przez bramę.

Mocno wierzyli w to, że esesman nie zajrzy do księgi, i tak właśnie było! Pierwsza przeszkoda pokonana. Ciągnąc wózek spokojnie alejką przedostali się do warsztatu w, którym czekał już zatankowany wcześniej do pełna przez Gienka Benderę samochód. Garaż otworzyli dorobionym kluczem. Następnym zadaniem była konieczność otwarcia klapy do bunkra, co nie bez trudności, ale się udało. Cała czwórka zeskoczyła na dół. Podziemiem dostali się do budynku w, którym ? na drugim piętrze - znajdował się Bekleidungskammer - pomieszczenie z ubraniami. Drzwi do pokoju z wywarzyli przygotowanym w piwnicy łomem. Uciekinierzy dobrali dokładnie całe oporządzenie, nie zapominając oczywiście o broni i amunicji.

W mundurach i pełnym Kazimierz Piechowski, źródło: Nasz Dziennikuzbrojeniu uciekinierzy schodzą teraz na rampę samochodową, i w tym momencie zanim wyszli na zewnątrz usłyszeli warkot silnika samochodu. Przyjechali Niemcy. Przyjaciele przez chwilę zastanawiali się, czy wejdą do środka. Jeśli tak, to obmyślili naprędce plan jak ich rozbroić. Szczęśliwie, jednak samochód odjechał, i znów los przyszedł z pomocą!

Po tym jak samochód z prawdziwymi esesmanami odjechał Gienek ruszył po samochód, nadal w pasiastym stroju. Z oddali całą sytuację obserwował żołnierz na wieżyczce strażniczej z CKM-em dlatego trzeba było sprawiać pozory autentycznej sytuacji. Kazek stał już przed budynkiem w niemieckim mundurze i kazał gestem Gienkowi ruszać do budynku. Ten chwile później wyszedł stamtąd już jako niemiecki żołnierz. Cała czwórka wyjechała z placu i ruszyła w stronę ostatecznej granicy obozu, na Wadowice.

Czekał ich jeszcze jeden krok ku wolności, ostatni szlaban, który był ostateczną granicą. W drodze do niej mijali esesmanów, którzy wykonywali nazistowskie pozdrowienie, to tylko utwierdzało ich w przekonaniu, że wszystko idzie w jak najlepszym porządku i dodawało pewności, że wyglądają wiarygodnie. Zobaczyli jednak szlaban żołnierzami, którzy nie podnosili zapory, są coraz bliżej, a oni zapory nadal nie podnoszą! Kazka ogarnął chwilowy paraliżujący strach, jednak, w odpowiednim momencie opanował nerwy i wykazał prawdziwym geniuszem. Po dojechaniu do żołnierzy wysunął się z samochodu, na tyle aby szeregowy żołnierz widział stopień oficerski na mundurze i z gniewem w głosie wykrzyczał po niemiecku “Do jasnej cholery śpisz dupku?! Otwieraj ten szlaban bo ja ciebie obudzę!” Esesman podskoczył, szlaban poszedł w górę i ruszyli ku wolności!

Pościg i wolność

Za każdym razem kiedy miała miejsce ucieczka, do akcji wkraczały specjalne oddziały z psami. Jeszcze tego samego dnia komendanci Auschwitz rozesłali wiadomości zawierające rysopisy uciekinierów i podstawowe dane z poleceniem, aby Gestapo, Kripo i niemiecka straż graniczna wszczęły poszukiwania na Terenie Generalnego Gubernatorstwa. Zuchwała ucieczka dodał pozostałym więźniom siły, rozniosła się z ust do ust bardzo szybko. Był to najodważniejsza ucieczka jakiej dokonano z niemieckiego obozu koncentracyjnego.

Dalsze życie

OsoKazimierz Piechowski, źródło: Nasz Dziennikbą, która został ukarana za ucieczkę był kapo Kurt Pachala. Zmarł śmiercią głodową osadzony w bunkrze w styczniu 1943 roku. Podczas ucieczki zepsuł się samochód, którym jechali, resztę drogi musieli pokonać pieszo. Niemcy cały czas byli tuż za czwórką uciekinierów. Po drodze zachorował Józek Lempart i trzeba było go zostawić na plebani u księdza spotkanego po drodze. Staszek Jaster wrócił do Warszawy, skąd pochodził. Gienek i Kazek postanowili ukryć się na Ukrainie, jednak okazało się, że miejscowa ludność nie jest przyjaźnie nastawiona do Polaków, zdecydowali więc ukryć się u znajomych we wsi Lasek pod Kielcami, tam obaj dostali fałszywe papiery i nową tożsamość.

Kazimierz Piechowski skontaktował się z partyzantką Armii Krajowej i walcząc w jej szeregach spędził czas do końca wojny. Po wojnie zamieszkał na Pomorzu, jednak po jakimś czasie został zatrzymany przez UB. Jako nieujawniony żołnierz AK oraz posiadacz nielegalnej broni (nota bene podrzuconej przez agentów UB) został skazany na 10 lat więzienia. Tym razem został uwięziony przez komunistów.

Po wyjściu z więzienia pracował w Stoczni Gdańskiej. Za odłożone pieniądze kupił kawałek ziemi pod Gdańskiem. Po przemianie ustrojowej w 1989 roku ziemia bardzo znacznie zyskała na wartości, na tyle, że pan Kazimierz może po dziś dzień realizować swoje marzenia i wielkie pasje. Zaczął wreszcie żyć pełnią życia po skończeniu 70 lat. Wspólnie z żoną podróże po całym świecie,  nadrabiał stracony czas. Zwiedził już ponad 50 krajów i był na wszystkich kontynentach.

Pan Kazimierz sam o sobie mówi: “Całe życie uciekałem. Przez całe swoje życie ciągle uciekałem. Podczas wojny uciekałem przed Niemcami, w Auschwitz kilka razy uciekłem przed śmiercią, po wojnie uciekałem przed czerwonymi, teraz uciekam w świat żeby nie stetryczeć “




Podobne wpisy:

Kategorie: II wojna światowa
14


Liczba komentarzy: 16 do “Kazimierz Piechowski – brawurowy uciekinier z Auschwitz”

  1. kuba pisze:

    dobry materiał na` film

  2. Paulina pisze:

    Mam 11 lat i interesują mnie takie historie. Fajnie że udało się paną ucidec.

  3. Micza pisze:

    CZUWAJ !
    Widziałem film o Panu i pana kolegach, jest Pan chyba najodważniejszą osobą jaką poznałem. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrowia.

  4. morwa pisze:

    WIELKI CZŁOWIEK!!!!!

  5. Daniel pisze:

    Witam od pewnego czasu myślę o tym aby poznać pana Kazimierza osobiście byłbym bardzo wdzięczny za jakikolwiek kontakt jest on dla mnie wielkim bohaterem.
    Z góry dziękuje za pomoc i pozdrawiam. Daniel
    nerwus8[małpa]wp.pl

  6. Miroslaw pisze:

    Nazywam się Mirosław Fiechowski ,mój ojciec miał na imię FRANCISZEK,pochodzi z Winiar koło Kalisza i cała rodzina nazywała się Piechowscy. Proszę odpowidzieć czy ,to rodzina.

    M. Fiechowski

    • kaczor pisze:

      Prawdziwy bohater,teraz takich juz nie ma.
      W latach 80tych duzo czytałem o obozach koncentracyjnych i znałem historie ucieczki. Zasiadając do filmu myslałem,ze ja sobie przypomnę,moze jakies nowe szczegóły których w tamtych latach nie mógł opisać. Nie pomyślałem o tym że on jeszcze żył i nie siedział w fotelu. Spełniał stare marzenia. Jak to zobaczylem w filmie to sie popłakałem , rozwalił mnie. Kozak !!! A mało kto go zna. Najmrocki jak z więzień uciekał to wszyscy go znali. Filmy,programy itp a był zwykłym kryminalista , kompan P. Kazimierza umierał w zapomnieniu.chcialbym kiedys uścisnąć Panu dłoń i powiedziec nią wszystko tak jak ten kubanczyk,słowa cieżko dobrać. Życzę Ci KAZIU 100 lat i żebyście pojechali z żona na Wyspy Wielkanocne. Państwo polskie o które pan walczył tyle lat powinno wam taka wycieczkę zorganizować. Marnotrawią duzo wiecej a zdrajcom i mordercom budowali pomniki. Ja niestety bogaty nie jestem a za walkę w AU, w AK ,z Rusami i komuna zasłużył pan na wszystko. Wiecej takich bohaterów Polska miec nie bedzie. Szacunek i powodzenia.

  7. ewa pisze:

    Witam serdecznie ozdrawiam znam rodzine Piechowskich z Koscierzyny Kazimierz piechowski, Urszula piechowska(nie zyje) ich matka Helena piechowska czy jest to panska rodzina ? Berdzo prosze o odpowiedz
    dziekuje za pomoc
    Ewa Matysek

  8. 25.01.2014 pisze:

    oglądany przeze mnie film nakręcony przez BBC w 1986 r przedstawił wersję ucieczki inaczej.Przede wszystkim uciekano z dziewczyną Żydówką,pracującą w biurach obozu,w której bohater był zakochany ,uciekało więcej osób, część uciekinierów została złapana,Któryś wydał.
    Po wojnie Pani znalazła się w Szwecji,skąd przesyłala penicylinę do Polki, gdzie wcześniej umówiony był punkt kontaktowy dla obojga i gdzie Polka skłamała,mówiąc bohaterowi iż nic o Pani nie wie.Bohaterowie spotkali sie w latach 70-tych w USA za sprawą córki W/w.Pytanie:Która wersja jest prawdziwa i dlaczego są takie rozbieżności w obu wersjach.Chyba, że ucieczek w przebraniu SS i samochodem było więcej.?Hanna

    • Przemyslaw pisze:

      Co pan opisuje, to jest ucieczka pana Jerzego Bieleckiego, nie pana Kazimierza Piechowskiego.

  9. dobry rocznik pisze:

    Właśnie obejrzałam na TVP Historia film dokumentalny “Uciekinier” o Kazimierzu Piechowskim… Niesamowita historia, niesamowity człowiek. Z korzyścią dla wielu ludzi było by, gdyby inne stacje telewizyjne – ogólnie dostępne – zastąpiły choć jeden pusty, tandetny serial “o życiu” , tego typu obrazami.
    Wielkie dzięki, TVP Historio !!

  10. zyga pisze:

    Dzisiaj obejrzałem “Uciekinier” w TVP Historia. Niesamowite, ale prawdziwe – chylę czoła przed Panami!!!!

  11. MarekY pisze:

    Trudno było znaleźć ten post w google, stronka ciekawa, zasługuje na większy ruch. SEO w 2015 stało się bardzo trudne, jest coś co ci się napewno przyda, poszukaj sobie w google – niezbędnik dla każdego webmastera

  12. Patior_fil2 pisze:

    Dzień dobry
    Mam pytanie czy jest tu może rodzina
    Bo mój dziadek nazywał się Henryk Piechowski
    Jest pochowany w Pruszczu Gdańskim

Zostaw komentarz