Obrona City Hall – największa bitwa polskich żołnierzy od II wojny światowej

Marcin Sajniak

Karbala to niespełna sześciuset tysięczne miasto w centralnej części Iraku, leży około 100 kilometrów na południowy zachód od Bagdadu. Dla sunnickich Muzułmanów jest miejscem corocznych pielgrzymek w święto Aszura. Szyici opłakują śmierć swojego męczennika Husajna ibn Alego wnuka Mahometa. W kwietniu 2004 roku do spokojnego na co dzień miasta przyjeżdża 5 milionów pielgrzymów. W Iraku w tym czasie jest druga zmiana polskich żołnierzy. Zadaniem Polaków była między innymi ochrona ważnej z punktu widzenia strategii wojskowej Karbali.

Do miasta nadciągają również bojówki z as Sadra i al Kaidy aby wykorzystać święto do zamachów na wielką skalę. Terroryści próbują przejąć kontrole nad miastem, później wydarzenia te zostają nazwane powstaniem as Sadra. Amerykanie decydują, że w razie przewrotu wycofają się aby nie powiększać strat w ludziach. Jednak nie mogli oddać centralnego punktu w mieście - City Hall. Jest to dwupiętrowy budynek zbudowany z kamienia i cegieł. Jest siedzibą władz, policji i wiezieniem w jednym.

Trzeciego kwietnia polskie siły szybkiego reagowania wysłane zostały do City Hall z bazy “Juliet” Wezwał je prosząc o pomoc komendant policji niedający sobie rady w walce z milicją religijną as Sadra. Po przyjeździe na miejsce pierwsze co zobaczyli żołnierze to więzienie. Zwykła klatka jak dla zwierząt, a w niej więźniowie siedzący we własnych odchodach, wśród więźniów dwie kobiety posądzane o cudzołóstwo. Iraccy żołnierze i policjanci zaczynają dezerterować, po jakimś czasie do obrony City Hall zostaje tylko 40 Polaków i taka sama ilość Bułgarów, którzy również byli członkami wielonarodowej dywizji.

Miastem wstrząsają trzy potężne eksplozje w których ginie 140 osób, 200 zostaje rannych. Był to znak do rozpoczęcia rebelii. Wejścia do City Hall żołnierze zastawiają BRDM-ami i BMP, transporterami uzbrojonymi w działka i karabiny maszynowe. Wokół City Hall ustawiają betonowe bloki, żeby nie przebił się samochód samobójcy. Parter obsadzają Bułgarzy, Polacy zajmują górę. Na dachu, na każdym rogu budynku siedzi strzelec z berylem albo ciężkim karabinem. Na piętrze karabin maszynowy w każdym oknie. Są gotowi do oblężenia.

Jeden z obrońców City Hall: - Zakładaliśmy, że nie zaatakują w ciągu dnia, bo ich zmiażdżymy ogniem. Problem w tym, że mieliśmy tylko jeden karabin maszynowy z noktowizorem, a oni to wiedzieli od swoich szpiegów. Na wypadek, gdybyśmy nie dawali rady, mieliśmy “plan B”. Wszyscy uciekamy na dach, walimy do nich granatami i ewakuujemy się śmigłowcami. Jeśli przylecą.

W ciemności znak, że zbliża się walka dały okoliczne psy, które ujadały, bo rebelianci podchodzili pod teren broniony przez żołnierzy koalicji. Chwile potem na budynek spada grad amunicji, Polacy i Bułgarzy odpowiadają ogniem, ostrzał ustaje, a na budynek ruszają szturmem setki fanatycznych bojowników, nikt nie przewidział, że ich liczba będzie aż tak duża! Żołnierze byli zdani wyłącznie na siebie, nie mogli liczyć na wsparcie gdyż okolica zajęta była przez rebeliantów. “Szli jak Turcy na Kamieniec Podolski. Falami. Waliliśmy do nich cały czas, jak jedni padali to inni zabierali ich na dwukołowych wózkach” - mówił jeden z polskich żołnierzy. Na drugi dzień rano żołnierze naliczyli około 80 trupów rebeliantów leżących wokół twierdzy.

Wszystkim udzieliło się bojowe uniesienie. Jednak niekorzystnie na morale żołnierzy wpływali więźniowie z klatki. “Obsrańcy z klatki wciąż krzyczą: Bolanda is dead! Pokazują nam, że poderżną nam gardła, jeśli sadryści zajmą budynek. I szczerze mówiąc, to działało na psychikę” W ciągu dnia żołnierze zmieniają się na stanowiskach żeby odpocząć, jednak nie jest łatwo zasnąć wiedząc, że wieczorem nastąpi kolejny atak. Drugiej nocy ostrzał był bardziej dokładny. “- Koniecznie chcieli nas wykurzyć z dachu. Jeśli byśmy zeszli, zaczęliby szturm. Ci, co strzelali, znali się na robocie, bo pociski układały się tak, żeby kryć cały teren. Nie wiem, jak to możliwe, że wytrzymaliśmy pod tym gradem”

Jeden z granatów moździerzowych uderzył w dach ratusza. Ranny został jeden z bułgarskich żołnierzy. Sytuacja była coraz gorsza, obrońcy stracili kontakt z bazą, kończyła się amunicja i żywność. Kolejnej nocy to samo: szczekanie psów, ostrzał i próba szturmu.

Jeden z obrońców: “Na chwilę przymknąłem oczy. Kiedy je otworzyłem, widzę, że od strony minaretu pędzi biały mercedes. Arab za kierownicą też w białej, eleganckiej sukni. Widać, że bogaty. A za nim pikap, z którego strzelają do niego jak na polowaniu. Przed bramą City Hall ten merc się zatrzymuje. Arab biegnie do nas. Całkiem na oślep, na nas. Kurwa, może mieć na sobie pod sukienką bombę! – pomyślałem. Jakby się wysadził, wszystkich w środku wypierdoli w kosmos! Jeden z żołnierzy krzyczy do dowódcy: – Strzelać? – Nie, wstrzymać ogień!  No i Arab wpadł do środka. Na szczęście nic przy sobie nie miał. Wodzu miał nosa. Dzięki niemu tamten uciekł przed kostuchą, bo bandziory chciały go po prostu obrabować.”

Czwartego dnia obrony do skrajnie wyczerpanych, niemalże pozbawionych amunicji i żywności żołnierzy przybywają z odsieczą spadochroniarze z 18. bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego. Tym samym był to koniec oblężenia. Wykrwawieni rebelianci zrezygnowali z dalszej walki. Polscy żołnierze wspólnie z Bułgarami bronili się cztery dni i trzy noce przed kilkuset zagorzałymi fanatykami. Wśród rebeliantów oprócz bojowników Al-Kaidy byli także najemnicy, ale i Czeczeni. Straty w ich szeregach były duże jednak nie znana jest dokładna liczba zabitych. W szeregach obrońców City Hall nie zginął żaden z 40 Polaków, jeden bułgarski  żołnierz został ranny.

Po powrocie do kraju polskim żołnierzom zakazano mówić o tym co wydarzyło się w Karbali, przez długi czas nie uhonorowano bohaterów w żaden sposób. Jedynie kapitan Grzegorz Kaliciak uhonorowany został przez redakcję “Polski Zbrojnej” Buzdyganem, nagrodą dla wyróżniających się osobowości Wojska Polskiego. To później przyczyniło się do nagrodzenia go Orderem Krzyża Wojskowego III klasy. Do tej pory tylko pięciu obrońców City Hall dostało Gwiazdy Iraku. Oby resztę obrońców również spotkał ten zaszczyt.

To dziwne, że Wojsko Polskie nie chwali się sukcesem jakim niewątpliwie z punktu widzenia żołnierskiego rzemiosła były wydarzenia w Karbali w 2004 roku, a i w Polskich mediach niewiele było i jest informacji na ten temat. To może dziwić, szczególnie wziąwszy pod uwagę fakt, że oblężenie City Hall uważane jest za największe starcie bojowe polskich żołnierzy od czasu II wojny światowej.

.




Podobne wpisy:

Kategorie: Wojsko Polskie
5


Liczba komentarzy: 9 do “Obrona City Hall – największa bitwa polskich żołnierzy od II wojny światowej”

  1. Kondi pisze:

    To niesamowita historia jak z filmu sensacyjnego, wielkie bohaterstwo polskich zolnierzy.

    Dziwi tylko i zasmuca, ze nic sie nie mowi w Polsce o tych wydarzeniach. Dowiedzialem sie o nich dopiero z tego bloga.

    • skiba pisze:

      A tam, jakie bohaterstwo. Siedzieli za murem i bronili się, żeby im nie odstrzelili dupy. Nikomu z was się nie zdarzyło bronić, gdy jest kilku na jednego, zanim kumple przyszli z pomocą? Co dalibyście się zatłuc? Mieli lepszą pozycję, lepszy sprzęt, lepsze wyszkolenie i to im dało przewagę. Co ma do tego bohaterstwo?
      Poza tym, to nie jest gra komputerowa, ani film z Bruce’m Willisem, żeby dawać do tego dynamiczny podkład. Zachowujecie się jak kompletni gówniarze, a na tym filmie giną ludzie.

      • Marcin pisze:

        Wiesz jak niektórzy reagują na takie ekstremalnie stresujące sytuacje? Odkładają karabin, siadają w kącie i pustym wzrokiem patrzą przed siebie. Bohaterstwem jest to, że młodzi chłopacy, niektórzy dopiero co skończyli Zasadniczą Służbę Wojskową wykonali zadanie i nie dali się zabić.

      • lolly pisze:

        skiba na pewno byłby bardziej męski!

        nie biorąc pod uwagę twoich głupawych zastrzeżeń co do podkładu (?!) mógłbyś się wyrazić pozytywnie na temat filmów!
        pokazują wolę walki, siłę i odwagę.
        co dla ciebie, Skiba, jest odpowiednikiem tych słów?

      • Soldier pisze:

        Skiba..słysząc takich ja Ty zastanawiam za kogo my przelewamy krew…
        ….i dobrze że nie słyszą to chłopaki
        i ich rodziny tych którzy wrócili przykryci flagą.
        Jeśli potrafisz spójrz w czy i powiedz to kobietom którzy podczas tego powstania zostały zgwałcone.
        Wiem że walczymy za takich jak Ty dupków którzy pod przykrywką ‘humanizmu i polityki’ nas “tam wysyłają.
        P.S. Dla Twojej Informacji
        1. Rebelianci mieli lepszą pozycje
        2. Sprzęt porównywalny
        3. Mieli ogromną przewagę liczebną
        4, Na temat wyszkolenia się nie wypowiadam
        z szacunku do przeciwnika.

      • Mutabsajjid pisze:

        Przybija mnie to orientalistyczne podejście. Tak ponieważ to Irak to oni z kijami latają, a ten ranny Bułgar to z procy dostał. Wiem że jak się siedzi w domu i w Cantera klika to się wydaję że to pikuś nie spać i czekać na śmierć za murami budynki w ciul od domu gdzie drogi ucieczki nie widać znikąd.
        Doceniam Skiba że chciałeś rozmowę trochę na ziemię bo czasem mdli od ckliwych komentarzy. Zarzuciłeś jednak argumenty bezsensowne, bo tylko żołnierze wiedzieli z czego ich atakowali (jak wiedzieli), siła przeciwnika była nieweryfikowalna (poza sugestią że mogli być tam najemnicy z Czeczenii, no w każdym razie to nie FPS gdzie masz w lewym ekranie ilość fragów i czasem majestatycznie wchodzi boss).
        To było dokonanie, i możemy być dumni że nasi a nie amerykanie coś zrobili na wojnie. Akcja na miarę GROMowców :)

  2. karmazynowy piekarz pisze:

    Mądrze piszecie macie racje pozdro

  3. Michał 3city pisze:

    Ogromny szacun dla chłopaków za to co robili i dalej robią na misjach. Jesteśmy z nich dumni !

  4. hans pisze:

    no normalnie drugie monte cassino . tylko s hapientem

Leave a Reply to Mutabsajjid